Autor: Jarosław Ratkowski

Nic, nawet takie porażki, nie jest w stanie zachwiać mojej atencji dla United. Ale nikt nie mówi, że największa nawet miłość ma być bezkrytyczna. A ja po tym co się stało jestem rozgoryczony… Mówią, że „ryba psuje się od głowy…” Zatem jeśli sir Alex już „zakończył sezon” do mojego rozczarowania tym sezonem dochodzą jeszcze obawy. Obawy o to co może się wydarzyć do dnia gdy faktycznie wybrzmi ostatni gwizdek tego sezonu. Wyniki osiągane dotychczas w Premiership cieszyły na tyle mocno, że przykrywały nie do końca przystający United styl gry. Cel jednak miał „uświęcać środki”… Prawda – Turek odebrał nam szansę na wygraną w LM. Ale czy jeden głupi Turek wystarczył by legła w gruzach taka potęga jak United?! Nie raz i nie dwa zmiany jakich dokonywał SAF były dziwne. Ale wprowadzenie cieniującego w całym sezonie Valencii przy pozostawieniu nadającego się od początku meczu do wymiany Giggsa równoznaczne było z… sabotażem. Mam nadzieję, że przewaga jaką mają United nad Shity tym razem pozwoli odnieśćzwycięstwo w Premiership. Tak trochę na „otarcie łez”. Mam też nadzieję, że kolejny sezon poprawi mój nastrój. Bo jeśli naprawdę mecz z Shity miał być tylko meczem o „prestiż” – to należy zaznaczyć, że oprócz zwycięstwa w Lidze Mistrzów, w Pucharze Anglii – póki co również w walce o prestiż jesteśmy przegrani